Witam. Dzisiaj wieczorem po ciężkim dniu postanowiłem zagrać turniej indywidualny u Gagusi. Szło mizernie więc w ostatnim rozdaniu postanowiłem się odkuć i zalicytowałem cienką końcówkę licząc na to że albo idzie albo wypuszczą. Niestety Przeciwnicy poza 1 wistem grali czujnie a ja w nieodpowiednim momencie wyłączyłem myślenie a przede wszystkim liczenie. A było tak:

Wrogowie próbowali coś przeszkadzać ale jak ktoś MUSI to i tak żadne próby zatrzymania  go nie pomogą i tak szybko stanąłem w końcówce.

Wist As karo, trochę niefartowny dla opozycji. Na pierwszy rzut oka wyglądało że nie przegram od razu a może się uda ugrać ten trochę naciągany kontrakt. Przebiłem i z braku lepszej koncepcji zagrałem do mariaża atu i utrzymałem się w stole. Następnie zagrałem małe trefl i zaimpasowałem. Zgodnie z przewidywaniami król wziął lewę. Opps zagrał w karo w ten sposób znalazłem się w stole.

Teraz zamiast włączyć myślenie i zacząć liczyć bezmyślnie zagrałem damę atu zamiast małego. Powinienem zastanowić się co pokazał gracz E który w pierwszym kółku spasował a dopiero w drugim zalicytował 1 BA. Lenistwo umysłowe zwyciężyło bo analiza była prosta:

  • pokazał asa karo
  • pokazał króla trefl
  • prawdopodobnie ma asa kier

Ile to oczek? Ano 11 PC i nie otworzył, więc nie ma ani damy ani króla pikowego. Proste jak konstrukcja cepa, wystarczy tylko policzyć a nie grać niechlujnie.

Po zagraniu małego kiera mamy dwa dojścia do stołu (na 10? i damę ?) i bez trudu wydłubiemy mariaża pikowego. Niech mój przykład zachęci innych graczy do liczenia a nie grania rutynowo nawet po ciężkim dniu . I to by było na tyle samobiczowania, mam nadzieję że DONFABIO nie będzie długo chował urazy.

Na koniec wytłumaczę niezorientowanym :

ZROLOWAĆ CZAPKĘ w brydżu wcale nie oznacza pastwienia się nad nakryciem głowy ale przegranie kontraktu którego przegrać się nie powinno.

pozdrawiam

Jacek – klimaPL